EGZAMIN

W poszukiwaniu inspiracji na kolejny wpis udałem się na egzamin perkusistów do szkoły muzycznej. Podczas jazdy samochodem podjąłem decyzję, że warto byłoby ten dzień w jakiś spontaniczny sposób upamiętnić. Wiem, że jakość nagrania budzi wątpliwości i pozwala przypuszczać, że nagrywałem obieraczką do ziemniaków ale kompletnie mnie to nie wzrusza bo nie chodzi tu o wartość techniczną!

Celem tego wpisu jest przekazanie Wam czytelnikom(głównie tym, którzy nas nie znają osobiście), że członkowie Żyrardowskiego Uderzenia to wspaniali ludzie, szkoła muzyczna to tak naprawdę drugi dom a egzamin w takim towarzystwie to czysta przyjemność.

Nie ma sensu tym razem się wiele rozpisywać bo uważny widz wszystko co mógłbym napisać – wyłapie z filmu.

Miłego odbioru i do zobaczenia niebawem, na spotkaniu z kolejnym instrumentem.

DSC08793

Gdzie kucharek sześć…

No właśnie..

Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść. Z perkusją jest zupełnie inaczej! Im więcej osób bierze udział w wykonaniu utworu, tym więcej przyjemności i dobrej zabawy. Bo przypominam, że perkusja to nie gary!

Zbliża się Wielkanoc. Jest to przede wszystkim czas przygotowań i radowania się ze zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Tej uroczystości towarzyszy w wielu domach spotkanie w gronie rodzinnym. Z tej okazji gospodynie domowe – czyli nasze mamy, przyrządzają w domu pyszne dania żeby poza naszym duchem, radowało się również ciało. Niestety często jesteśmy świadkami nerwowości naszych rodzicielek, które co roku głośno lamentują nad swoim losem. „Jak mi nikt nie pomoże, to nie będzie świąt”. Później okazuje się, że pomoc też jest zbędna.. „Idź stąd bo tylko przeszkadzasz”. Koniec końców nasze mamy na własne życzenie, w pojedynkę przygotowują rodzinny obiad. Zostawiam Was na święta z tym oto wykonaniem utworu „Macedonia” skomponowanego przez perkusistę Nebojse Jovana Zivkowica. Na ksylofonie, który niebawem poznacie gra Kajetan Skoneczny a akompaniują mu członkowie zespołu Żyrardowskie Uderzenie i założyciel Michał Niedziałek.

Niech to wykonanie będzie dowodem na to, że powiedzenie „w kupie siła” znajduje swoje zastosowanie w sztuce perkusyjnej. Bardzo ważnym elementem tej sztuki jest dobra organizacja i dyscyplina, którymi cechować powinien się każdy perkusista.

Z okazji zbliżających się świąt życzę Wam, przede wszystkim spokoju, radości, dyscypliny i organizacji a także żebyście usłyszeli właściwy rytm życia, który pozwoli Wam każdy dzień witać z uśmiechem na twarzy. Ostatnim życzeniem, które kieruje również do siebie, niech będzie wytrwałość. Zarówno ta, która pomaga nam dążyć do celu jak i ta pozwalająca nam ze spokojem przeczekać trudne chwile. WSZYSTKIEGO DOBREGO I PERKUSYJNEGO!

W RYTMIE GOŁĘBICY!

11072437_1118517914832381_953345162_n

Dnia 16 marca 2015 roku, po otwarciu oczu, przywitał mnie wyjątkowo piękny, słoneczny poranek. Zwiastował nadejście wiosny, charakteryzującej się śpiewem ptaków i wpadającymi przez okno promieniami słońca, budzącymi naturę do życia.

Zainspirowany tym widokiem, postanowiłem wykorzystać wolne przedpołudnie na poćwiczenie utworów, które sprawiają mi jeszcze kłopoty.

Za oknem odbywał się konkurencyjny koncert. Rozbrzmiewał delikatny powiew wiatru. Co jakiś czas można było usłyszeć trzepot ptasich skrzydeł w locie. Ale przede wszystkim dało się dostrzec i poczuć na skórze blask słońca, które ostatnimi czasy było zdominowane przez szarą zimową aurę. Dzięki tym promieniom, czułem się jak artysta grający na scenie w blasku kolorowych reflektorów.

W głowie zrodziła się myśl, że to właśnie tego dnia niebiosa otworzyły się na moją grę! Warto zauważyć, że anioły w średniowieczu były przedstawiane jako grające na instrumentach. Wśród nich znajdowały się niewielkie bębenki. Również Jan Kochanowski reprezentujący epokę renesansu w jednym ze swoich psalmów pisał „Chwalcie bębny”. Mogłoby się zdawać, że te wszystkie przytoczone przeze mnie obrazy i wyobrażenia świadczą o moim szaleństwie i narcyzmie. Jednak z każdym kolejnym rytmem, z każdym kolejnym brzmieniem wydobywającym się przez szczeliny okna na zewnątrz, zdawało mi się, że ktoś mnie słucha.

Po kilku minutach rozkojarzenia wróciłem do gry i w skupieniu rozpracowywałem kolejne takty. Nagle usłyszałem dźwięk, którego ja w żaden sposób nie mogłem wydobyć na instrumencie. Skojarzył mi się z dźwiękiem pukania palcami w szybę. Odruchowo spojrzałem na okno swojego pokoju i …zamurowało mnie. W promieniach słońca ujrzałem śnieżno-białą gołębicę. Mógł być to również gołąb ale, ponieważ nie jestem w stanie tego zweryfikować to trzymajmy się wersji z gołębicą. Pierwsza myśl: Boże.. Duch Święty mnie nawiedził! Ale czemu dopiero teraz i to w poniedziałek? Niech wpadnie w niedzielę to pogadamy. Przetarłem oczy ze zdumienia i podszedłem bliżej do okna. Jak się pewnie domyślacie była to zwykła gołębica ale w blasku słońca naprawdę prezentowała się wyjątkowo. Pokazałem gościa z parapetu mamie i opisałem swoje przeżycia. Niestety mama nie podzieliła mojego entuzjazmu. Spojrzała na mnie z politowaniem, po czym dodała, że gołębie roznoszą choroby. Ale ja i tak byłem przekonany, że ptak ten przyleciał do mnie nie bez powodu,i że moja muzyka jednak do kogoś trafia.11079109_1118516561499183_566924736_n

Zmierzam w swoim wywodzie do tego, że muzyka tak jak widzicie a zwłaszcza ta wydobyta z instrumentów perkusyjnych potrafi niekiedy postawić nas w bardzo ciekawej sytuacji. Idąc dalej można powiedzieć, że perkusja potrafi zdziałać cuda. Gołębica latająca nie pierwszy raz, postanowiła przylecieć właśnie na parapet okna mojego pokoju. Tak jakby wybijany przeze mnie rytm wyznaczał jej kierunek. Przypadek? Nie sądzę. Co ciekawe przedstawiona przeze mnie gołębica nie zachowywała się jak tradycyjny prosty, niekulturalny często ptak. Nie przyleciała dokonać „zrzutu” na parapet, tylko zatrzymała się i w ciszy (no poza rozbiciem się o szybę) przyłożyła główkę do okna i wpatrywała się ze zrozumieniem co dzieje się w pokoju. Jakby wsłuchiwała się w brzmienie, które nie pozwalało jej wystartować dalej. Hipnotyzowało ją.

Piękne jest to, że historia ta nie została przeze mnie wyreżyserowana na potrzeby wpisu. Jest prawdziwa od początku do końca, co potwierdzi zamieszczone przeze mnie zdjęcie. Takie chwile utwierdzają w przekonaniu i jakby potwierdzają postawioną przeze mnie tezę, że perkusja nie została stworzona jedynie do utrzymywania pozostałych muzyków w ustalonym tempie. Stała się ona nieodłącznym elementem świata, w którym żyjemy. Naszym zadaniem jest się na nią otworzyć, i z tą myślą zostawiam Was do kolejnego wpisu.